Z pozdrowieniami dla A.Wosztyla
Jest środa,jesienny dzień ,godziny przedpołudniowe.
Jadę samochodem do sąsiedniego miasta,oddalonego od mojego miejsca zamieszkania około 100km. Początek podróży,załączam GPS-a w telefonie,oraz przyciszam radio.
Podróż mija spokojnie.Ruch typowy w tych godzinach,widoczność dobra,droga sucha.Co więcej potrzeba aby spokojnie dotrzeć do celu podróży.
GPS od czasu do czasu spokojnie instruuje - jedź dalej tą drogą przez xxx kilometrów.
Nareszcie jakieś urozmaicenie w drodze.GPS instruuje "za 200 metrów skręć w lewo". Spojrzałem na licznik (wyzerowany przed podróżą) 54,2 km. Za chwilę kolejny komunikat GPS - "za 100 metrów skręć w lewo". Spokojnie jadę dalej,patrzę na licznik jest właśnie 54,4 km a GPS nakazuje - "teraz skręć w lewo". Zerknąłem jeszcze przed siebie,z naprzeciwka nic nie jedzie,więc śmiało skręcam w lewo... i wpakowałem się na drzewo.
"Maku rwać!!!"
Wysiadłem z samochodu i stwierdziłem że to drzewo to brzoza,około 50 cm średnicy.Ale najważniejsze to to,że w promieniu 50 metrów nie ma żadnej "innej" drogi niż ta po której jechałem.Wściekłem się.Tylko teraz - na kogo? Kogo mam oskarżyć,ewentualnie kogo podać do sądu o odszkodowanie? Firmę google maps,czy też może producenta telefonu - LG? Czy może operatora sieci której płacę dosyć spory abonament co miesiąc? Kto tak perfidnie "naprowadził mnie na brzozę".
P.S. na szczęście to był tylko sen.Mój samochód ma się dobrze.
P.S.2 dla A.Wosztyla - słowa "skręć w lewo" można zastąpić "na kursie na ścieżce"